» Blog » Pierdole, nie robie.
10-05-2006 16:03

Pierdole, nie robie.

Odsłony: 7

Jak w temacie. Mam dzisiaj załamkę. Jestem chory już ponad tydzień, praca dyplomowa leży, praktyki niezaliczone. Mam dosyć. Chciałem się ze wszystkim wyrobić do końca czerwca, ale to jest niemożliwe i wątpie by nawet wrześniowy termin był realny. Heh. Czasem wydaję mi się, że moje obijanie-się jest efektywniejsze niż to co muszę czasem robić dla pieprzonych literek przed nazwiskiem. Myślałem, że przekonam się do pisania pracy naukowej: taka naiwna wizja - tworzysz coś od siebie dla innych, swoje przemyślenia. Jednak rzeczywistośc uderzyła we mnie mocno, jak płyta chodnikowa w czachę hoolsa na meczu Arka-Lechia. Więcej czasu zajmuję mi szukanie źródeł, a potem odpowiednie ich cytowanie, zgodnie z pieprzonym amerykańskim standardem, wymyślonym przez biblofila-pojeba. Nie, mam dosyć to stanowczo nie jest dla mnie. Męcze się psychiczne, mam ucisk w dołku jak przed maturą z polaka.

Ja po prostu wole pracować. Normalnie pracować. Uczyć ludzi, korzystając z tego czego się nauczyłem. Uczyć ludzi, którzy nie są jakimiś pieprzonymi ekspertami w jakiejś dziedzinie. Lubię swoją robote. Nie zarabiam być może góry forsy, ale czuję, ze się realizuję, ze się rozwijam, że mam zarówno materialną jak i mentalną satysfakcje, ze to co robie rozwija mnie i innych.

Na studiach mam czasem wrażenie, ze rozwijałem się tylko na pierwszym roku. A potem zatrzymałem się na jednym poziomie.

Jak to powiedział neishin: czasem gówno musi wpaść w wentylator i taki czas właśnie nadszedł. Wale swoją prace dyplomową. Może na tydzień, może na godzine, może na rok, ale teraz żółć mi się w żołądku przelewa na samą myśl o tym. I to czy ją kiedyś napiszę czy nie na razie mało mnie interesuję.

Poza jednym szczegółem:
Boję się, że moi bliscy przez takie moje myślenie odwrócą się ode mnie. Nie potrafie nawet tej obawy z siebie wyrzucić, choć wiem, ze nie mam racjonalnych podstaw by tak sądzić. Może dlatego, że niektórzy z nich mają zupełnie inne podejście do pracy naukowej? Bo będą uważać mnie za idiotę? A ich zapewnienia, że mój sposób myślenia ich obraża, jakoś zaniepokoił mnie jeszcze bardziej.

A może ja jestem idiotą. Zbuntowany gówniaż, co myśli, że może sobie pultać, a tak naprawdę w dupie był, gówno widział. Pewnie tak, ale ja musze chyba się mocno sparzyć by dopiero cofnąć rączke z ogniska.

I po napisaniu tego wszystkiego nie czuję się ani odrobinę lepiej.

Ech, jadę do roboty. Dzisiaj nawet wziąłem rano taksówkę do pracy, bo bałem, ze się spóźnie - zależy mi. A na studiach ? Nie za bardzo, jestem tu dla papierka.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Wojteq
   
Ocena:
0
Wiesz co Rege? Mam tak samo jak Ty... Tylko dla papierka, wolę pracować. Sens już dawno znikł i zupełnie się nie przejmuję. Ech szkoda gadać.
10-05-2006 21:47
Rege
    Wojtq
Ocena:
0
Wiesz, są MOMENTY, kiedy ja naprawdę lubię swoje studia. Odkryłem, że to są te chwile, kiedy uczę sie czegoś co uważam, że mi się przyda - czy to w życiu zawodowym, jak i prywatnym.

W pisaniu pracy dyplomowej, nie powiem, takie chwile były, ale trwały tylko one do czasu, kiedy musiałem bezmyślnie przepisać jakiś durny cytat, albo posiłkować się jakimś źródłem wziętym z koziel wólki, bo nie stać mnie na sprowadzania książek ze Stanów. Ehhh...
12-05-2006 18:37
Micronus
    ...
Ocena:
0
ja ukonczyłem juz swoją lickę. Z wielkim trudem, tylko poganianie dziewczyny i mamy przynosiło efekt. Prace dyplomowe to jedna wielka bzdura, wyszukujesz źródła, odpowiednio je cytujesz, i nic więcej. Życie zweryfikuje wszystko, kto jest pustaczkiem nie poradzi sobie nawet z dobrze napisaną pracą,. Nietsety rzeczywistość ssie, czasami trzeba robic cos przeciwko sobie...:/
30-05-2006 11:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.